sobota, 21 marca 2015

1. Reprezentanci

31 sierpnia 2019 roku

Albus Potter zniecierpliwiony, od dobrych 15 minut czekał na swojego przyjaciela Scorpiusa pod sklepem swoich wujków (Magiczne Dowcipy Weasleyów). Nagle tuż przed nim deportował się Draco Malfoy ze swoim synem.
- Naprawdę nie rozumiem dlaczego chciałeś, żebyśmy deportowali się właśnie w TYM miejscu... - powiedział mężczyzna zaraz po wylądowaniu. Kiedy zobaczył młodego Pottera zawrzało w nim, ale spróbował się za wszelką cenę opanować. - Ach, teraz rozumiem Scorpiusie, ale dlaczego nie powiedziałeś mi, że umówiłeś się z ...hmm... Albusem ? - spytał syna, dając wyraźny nacisk na imię stojącego obok chłopaka. Jego młodsza, blond-włosa podróbka przewróciła oczami i odpowiedziała prowokująco:
- Bo wtedy byś się nie zgodził.
Draco spojrzał na Scorpiusa ze złością, ale zignorował tą wypowiedź, zwracając się do obu.
- Ja "niestety" muszę już iść. Życzę wam miłego dnia, chłopcy. 
Poprawił idealnie ułożony garnitur i odszedł w swoją stronę. Al spojrzał na przyjaciela pytająco, ale ten tylko machnął ręką wymijająco i spytał gdzie idą najpierw.
- Książki i inne przybory kupią mi rodzice, a Tobie pewnie jak zwykle mama... Hmmm może pójdziemy razem z moją siostrą do Ollivandera ? - spytał niewinnie, ale Scorpius i tak spojrzał na niego podejrzliwie; nigdy nie dał się nabrać na ten wyuczony, obojętny ton kolegi.
- A nie chodzi Ci przypadkiem o zobaczenie jego córki ? Przecież jesteś w niej taki zakochany...
- BYŁEM! W pierwszej klasie! Musisz mi to wypominać ? Przecież już mi przeszło...
- Al, oboje dobrze wiemy, że nie przeszło. Po prostu skończyła już szkołę i nie miałeś zbyt wielu okazji do zobaczenia jej. No, ale jeśli sprawi Ci to przyjemność to udam, że ci wierzę.
Albusowi  było głupio, że jego "sekret" się wydał, zwłaszcza że jego uczucia były irracjonalne - Geranne Ollivander miała 19 lat, a on był zwykłym, trzynastoletnim gówniarzem. Scorpius jednak jakby nie zauważył wyrazu jego twarzy i z miną męczennika ruszył w stronę sklepu z różdżkami. W środku oprócz nich dostrzegli jakiegoś chłopca wybierającego różdżkę i stojącą za nim rodzinę Potter. Harry widząc ich uśmiechnął się ciepło i przywołał ich ręką.
- Witaj, Scorpiusie! Jak Ci minęły wakacje ? - spytała Ginny, ale pod jej pytaniem podpisała się również reszta rodziny, oprócz Jamesa, którego po pierwsze z nimi nie było, a po drugie nie znosił on Ślizgona.
- Dziękuję, wydaje mi się, że dobrze, a Państwu ? - odpowiedział grzecznie, ale ci najwyraźniej go nie usłyszeli, zbyt zaabsorbowani małą Lily, która właśnie zaczęła rozmowę z Giroldem Ollivanderem - wnuczkiem poprzedniego właściciela Garricka, który sprzedawał różdżki za czasów młodości ojca Albusa i Scora. Girold był wysokim, smukłym panem w podeszłym wieku z dużymi, srebrnymi oczami o mądrym, badawczym spojrzeniu. Podobnie jak jego dziadek pamiętał każdą sprzedaną różdżkę, oraz jej kupca. Mężczyzna był bardzo gadatliwy i uprzejmy, odziedziczyły to po nim jego dzieci - dwudziestosześcioletnia Genevieve McClaud, obecna nauczycielka transmutacji, Gary będący Krukonem rozpoczynającym swój 6 rok nauki, oraz Geranne, która właśnie przyszła z zaplecza i grzecznie przywitała się z nimi. Scor kątem oka zauważył jak Albus niemal rozpływa się na jej widok i parsknął śmiechem, choć nie był pewny czy płacz nie byłby bardziej na miejscu. Przeniósł swoje uważne spojrzenie na dziewczynę i głęboko się zastanowił co może być w niej takiego niezwykłego. Niezbyt wysoka, zgrabna i wiecznie uśmiechnięta, a jedyne co mogło być u niej w jakiś sposób fascynujące to duże, srebrne oczy w dziwny, ale nad wyraz ładny sposób komponujące się z jej ciemnymi, prostymi włosami. Z powrotem spojrzał na przyjaciela i (dla jego dobra) wytargał go niemal siłą ze sklepu. Pech chciał, że wpadł prosto w ramiona swojej rodzicielki.
- Och, cześć mamo - przywitał się, ale bez większego przekonania.
- Ależ ty entuzjastyczny! Normalnie pozazdrościć - stwierdziła kwaśno, na co Scorpius uśmiechnął się pod nosem. Naprawdę bardzo lubił swoją mamę, była taka... taka inna niż reszta i to było super, choć oczywiście nie zawsze. Jego chwilowa radość przygasła, gdy spostrzegł stojącą za nią swoją młodszą siostrę. Westchnął niezadowolony i wtedy przypomniało mu się, że przecież Albus nigdy jej nie widział i nawet nie wiedział jak ma na imię. Cóż nie lubił się zbytnio chwalić, zwłaszcza nią.
- Al, to jest Josette. Moja siostra - brunet uśmiechnął się i wyciągnął w stronę dziewczynki rękę. Miło było mu w końcu ją poznać. Scorpius wspominał mu coś o rodzeństwie, ale nie za wiele, bo twierdził, że to tylko kara od Merlina za jego urodę.
- Miło mi Cię poznać, jestem Albus i zdaje się, że będziesz z moją siostrą na jednym roku.
Blondyneczka odwzajemniła uśmiech,ale kręcąc przy tym głową.
- Idę teraz na drugi rok - oznajmiła, a kiedy Al zmarszczył brwi nie rozumiejąc, dodała - Nie przyszłam do Hogwartu na pierwszy rok, bo miałam pewien wypadek i nie mogłam chodzić, dlatego uczyłam się w domu. W dodatku tylko teorii, bo rodzice nie chcieli bym dodatkowo zrobiła sobie, coś jeszcze różdżką.
- A nie zrobiłabyś ? - spytała pani Malfoy,unosząc jedną brew do góry. Jej córka uśmiechnęła się niewinnie, po czym obie pożegnały się i weszły do sklepu.

- Scor, dlaczego nie ma z nami Daniela ? - spytał Al, a Malfoy spojrzał na niego pytająco.
- Kto to Daniel ?
- Twój przyjaciel... - odparł niepewnie, nie wiedząc czy blondyn sobieżartuje, czy naprawdę nie wie o kogo chodzi. Scorpius zmarszczył brwi i zaczął zastanawiać się na głos.
- Ale ja mam tylko trzech przyjaciół... ty, Jamie i ... och... - nagle dotarło do niego, że pełne imię Danny'ego Zabini to właśnie Daniel. Pomimo, że nawet samemu właścicielowi imienia zdarzało się zapominać to chłopak był zażenowany i już miał strzelić ogromnego facepalma, kiedy uznał, że lepiej nie da nic po sobie poznać.
- Wyluzuj, Al. Żartuję przecież...
- Aha... Jaaaasneeee... A więc, gdzie Danny ?
- Wraca dopiero późnym wieczorem.
- Ale... - zmarszczył brwi - ...kto mu kupi książki i całą resztę rzeczy ? - spytał.
- Skrzaty, Albusie... skrzaty... - odpowiedział mu przyjaciel, pukając się w głowę, po czym obaj ruszyli w stronę lodziarni "Fortescue" nazwanej na cześć pierwotnego właściciela Floriana (teraz należała do jego córki).


1 września 2019 roku

- Malfoy Josette Narcyza! - drobna, jasnowłosa dziewczynka podeszła do Tiary i założyła ją siadając na stołku. Wstrzymała oddech, a jej starszy brat, którego wypatrzyła wśród wielu Ślizgonów, mimowolnie zrobił to samo.
- SLYTHERIN!!! - wykrzyknęła Tiara na całą salę, którą wypełniły oklaski i wiwaty Ślizgonów, nawet Scorpiusa, ktory choć niechętnie, musiał przyznać, że bardzo się cieszył z jej przydziału, choć już niekoniecznie z tego, że usiadła właśnie obok niego.
- Teraz Lily - powiedział mu Albus, a on dobrodusznie udał, że jest tym zainteresowany.
- GRYFFINDOR!!! - usłyszeli po chwili, a przygnębione westchnienie jej brata zagłuszył hałas od stołu Gryfonów. Mimo wszystko jego przyjaciele zauważyli, że coś jest nie tak. Dan, który uważał, że na poprawę nastroju najlepsze jest jedzenie, nałożył mu na talerz wszystko co miał akurat pod ręką, a Jamie Nott poklepał go pocieszająco po plecach, jednak tylko Malfoy się odezwał.
- Stary, przecież wiedziałeś, że tak będzie.
- No tak, ale wiesz... ja... - nie dokończył i na szczęście mógł to zwalić na dyrektora, który właśnie zaczął czytać ogłoszenia.
- W tym roku powitanie należy się nie tylko nowym uczniom. Chciałbym przywitać waszą nową nauczycielkę Starożytnych run - Danielle Avery. Zajmie ona miejsce profesor Vector, która odeszła na zasłużoną emeryturę - oznajmił Flitwick, obecny dyrektor Hogwartu. - Natomiast na miejsce naszej dotychczasowej bibliotekarki pani Pince, wejdzie wasza koleżanka, która stosunkowo niedawno ukończyła szkołę i na pewno wielu z was ją zna, a jeśli nie to przedstawiam wam Geranne Ollivander.
W Wielkiej Sali rozbrzmiały jeszcze głośniejsze oklaski niż poprzednio. W końcu kto nie znał wiecznie uśmiechniętej, pomocnej i bardzo uprzejmej Gery ? Znali wszyscy, a w szczególności Albus, który miał taką minę, że siedzący obok niego koledzy zaczęli się obawiać, że zaraz zemdleje. Jednakże nikt poza nimi nie zwrócił na to uwagi, a tym bardziej dyrektor, który zaczął kontynuować.

- Chciałbym również zapoznać was z pewnym turniejem sprawdzającym wasze umiejętności magiczne, który odbędzie się w Roman schola Magicae Hecate . Takie wydarzenie będzie miało miejsce po raz pierwszy i będzie powtarzane co trzy lata. Postanowiliśmy wraz z gronem nauczycielskim, że to Czara ognia wyłoni DWUDZIESTU reprezentantów Hogwartu. Dziesięciu uczniów i tyle samo uczennic. Z drugiego i trzeciego rocznika zostaną wyłonione po dwie osoby, a z pozostałych po cztery. I UWAGA, pierwszoklasiści NIE biorą udziału w tym wydarzeniu! - gdy tylko to powiedział po sali rozniosły się jęki zawodu, a szczególnie słychać było Lily i Hugo, którzy już się na to napalili. Flitwick mimo wszystko nie przerwał swojego wywodu i zignorował pomruki niezadowolenia uczniów. - Po kolacji niech wszyscy wrzucą do Czary kartkę z imieniem, nazwiskiem i swoim domem. To tyle jeśli chodzi o to wydarzenie. Ale zanim zaczniecie jeść, jak zawsze pragnąłbym wam przypomnieć, że żaden uczeń nie ma prawa wstępu do Zakazanego Lasu, a uczniowie pierwszej i drugiej klasy nie mogą odwiedzać Hogsmeade. Życzę smacznego!
Ledwie skończył, a wszyscy obecni zajęli się rozmową, przekrzykując się nawzajem. Nikt nie zwracał uwagi na jedzenie. Liczył się tylko ten cały konkurs.
- Muszę... po prostu muszę zostać wybrana - oznajmiła podekscytowana Rose.

- Nie masz szans, siostrzyczko.
- Hugo!
- No co ?

- To, że Ty nie możesz jechać, to nie znaczy, że ja nie mogę! I pojadę, zobaczysz!
- Dobra, nie złość się... Wierzymy w Ciebie - uspokoił ją i oboje uśmiechnęli się do siebie już pogodzeni.
- Też bym chciała pojechać, ale raczej nie mam szans... - stwierdziła markotnie Ella, rówieśniczka i jednocześnie dobra koleżanka Rose. - A jeszcze jakby oprócz mnie pojechał jakiś ładny chłopak z naszego rocznika to w ogóle!
- Masz kogoś konkretnego na myśli ? - zaciekawiła się Maddy, ich współlokatorka i najlepsza przyjaciółka Elli.
- Konkretnego chyba nie... Ale Twój kuzyn Rose jest niczego sobie. Ale niski bardzo... za to jego koledzy już bardziej wyrośnięci, a ciacha takie same jak on! Rosie, mogłabyś nas nieco bliżej poznać z całą czwórką! - zawołała podekscytowana taką możliwością, najwyraźniej nie widząc, że koleżanka aż się zakrztusiła sokiem z wrażenia.

- Mogę Cię poznać jedynie z Albusem, ale on nie jest zbyt towarzyski...
- Och, no weź! Wiemy, że Scorpius, Jamie i Danny są strasznie słodcy i pewnie chcesz ich mieć dla siebie, ale tak nie można weź się podziel!
Rose wstrząśnięta głupotą koleżanek i tym za kogo ją uważają, pokręciła jedynie głową i wyszła wzburzona z sali.



2 września 2019 roku

Następnego dnia lista uczestników była już wywieszona na drzwiach Wielkiej Sali i wyglądały następująco:



Rose mało nie wyszła z siebie ze szczęścia, ale gdy zobaczyła, że oprócz niej wytypowany został Scorpius, jej radość ulotniło się w jednej sekundzie. Nie lubili się i nie, to nie była trwała i przesiąknięta złem nienawiść jak w wielu świetnych opowieściach. Była to tylko najzwyklejsza niechęć i tyle w temacie. Przepełniona takimi myślami razem z resztą weszła do sali. 
Dyrektor Flitwick stał na krześle znajdującym się na podium, a w ręce trzymał listę uczestników konkursu. Gdy wszyscy usiedli zaczął ich wyczytywać oczekując, że podejdą i staną na środku tak, by wszyscy ich widzieli.
- Puchonka, Sarah Barkley, reprezentantka klasy piątej! - była to drobna, nieśmiała blondyneczka z okularami-kujonkami na nosie.
- Krukon, Sean Connolly, reprezentant również klasy piątej! - był bardzo spięty i wysoki, dlatego dziwnie wyglądał stojąc obok swojej koleżanki z jednego roku.

- Ślizgon, Lucas Creswell, reprezentant klasy siódmej! - nieco wyższy od swojego poprzednika i zdecydowanie przystojniejszy ze swoją blond czupryną i roześmianymi, niebieskimi oczami.
- Ślizgonka, Kelly Miles Derrick, reprezentantka klasy czwartej! - ładna i bardzo pewna siebie brunetka o bystrym spojrzeniu.
- Gryfon, Darragh Thomas Finnigan, reprezentant klasy siódmej! - brunet uśmiechnięty od ucha do ucha, ścigający i kapitan Gryffindoru w Quidditchu.
- Ślizgon, Marcus Flint II, reprezentant klasy czwartej! - czarne włosy i tak wredny wyraz twarzy, że aż szkoda o tym mówić. Potem zostało wymienionych jeszcze trzech uczniów i Filius Flitwick doszedł do rodzeństwa Malfoyów. Ludzie byli zdziwieni, gdyż do wczoraj sądzili, że Scorpius jest jedynakiem, ale na szczęście ale nich (bo Scor był w stanie zrobić im "krzywdę" gdyby nadal się tak na ich dwójkę gapili) zaczynali się już pomału przyzwyczajać. Inną niespodzianką było to, że reprezentantem trzeciej klasy został właśnie on, gdyż zdecydowana większość stawiała na jego przyjaciela Jamie'ego. Flitwick doczytał do końca, wymieniając w sumie CZTERECH Weasleyów. Ostatnią wyczytał Eris, czwartoklasistkę ze Slytherinu, starszą siostrę Daniela i pałkarkę w drużynie Quidditcha w swoim domu. Gdy już skończył przywołał ich ręką i wyprowadził z sali, by wszystko dokładnie wytłumaczyć. Tak, właśnie zaczęła się ta przygoda, która miała przynieść kilka ofiar, a jedna z nich właśnie wyszła za Flitwickiem, tylko... która z nich to była ?

8 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział! Trochę żałuję, że Al się nie dostał, ale James to może wynagrodzi.
    Nie za dużo tych Weasley'ów się dostało? Aż czterech! Brakuje jeszcze tylko Lily i Hugo na, a byłby komplet.
    Rzeczywiście trochę głupie te koleżanki Rose. Nic tylko chłopaki, chłopaki i chłopaki...
    Tak właściwie to chyba polubiłam Scorpiusa. Jest całkiem fajny i nie taki głupi jak ojciec... Nie za bardzo lubię tego Draco Malfoy'a z książki, ale Scorpios może być spoko...
    Ciekawe, dlaczego Rose nie lubi Scorpiusa... Czytam innego bloga o nowym pokoleniu, gdzie ze sobą chodzą, ale nie specjalnie jestem przekonana do tego pomysłu. Chociaż przyjaciółmi mogliby zostać... Jaki ojciec, taki nie zawsze syn...
    Rozdział wspaniały, tak samo interesujący jak prolog i mroczne zakończenie... Nie mogę się doczekać kolejnego postu!
    ~Magical
    harrypotter-zaklecie-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też trochę żałuję, że Al się nie dostał, ale stanęłam przed wyborem pomiędzy nim, a Scorpiusem. Musiałam któregoś wybrać i patrząc właśnie na tych AŻ czterech Weasley'ów uznałam, że lepiej nie dawać kolejnych osób z tej rodziny (Weasley-Potter).
      Chciałam zaznaczyć wyraźną różnicę pomiędzy Rose, a innymi dziewczynami, które - nie oszukujmy się - w prawdziwym życiu bardzo często tak się zachowują (nie mówię, że wszystkie!) i są takimi, że tak powiem "laluniami" ;)
      Dla mnie Draco był neutralny zawsze, dopiero w 6 części zaczęłam dostrzegać rzeczy, których wcześniej autorka w nim nie pokazała i zyskał moją sympatię, a nade wszystko współczucie. Nie znaczy to, że przebaczyłam mu wszystko i nagle stał się dla mnie jakimś bóstwem. Draco Malfoy to Draco Malfoy - może i miał trudne życie, ale to nie zmienia tego jaki jest. Możliwe, że w którymś momencie opowieści przybliżę nieco życie jego i Scorpiusa.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz ;)
      Ps. Ja także nie jestem przekonana do Scorose, ale może w moim opowiadaniu się pojawi... Nie wiem w sumie... można powiedzieć, że moim bohaterom daje żyć jak chcą i niczego im z góry nie planuję ;) Zobaczę jeszcze jak to się w ogóle potoczy xD

      Usuń
  2. Bardzo fajnie piszesz :). Podoba mi się motyw miłości Albusa do starszej koleżanki. Jestem pewna, że wyniknie z tego masę zabawnych sytuacji (chociaż pewnie Al byłby innego zdania ;) )
    Jestem ciekawa, na czym dokładnie będą polegały te zawody. I dlaczego Rose nie Lubi Scorpiusa?
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :) Mam w planach właśnie pokazanie różnych zabawnych wypadków Albusa, podczas jego prób wyznania miłości do Gery ;) Nie wiem jak to wyjdzie i nie wiem też kiedy mu to minie i czy w ogóle... Jest jedną z niewielu postaci, której nie dopasowałam drugiej połówki... Hmmm zobaczymy jak to się potoczy ;)
    Rose może nie tyle co nie lubi go, ale mu nie ufa i jest zniechęcona jego osobą. Podobnie ma z resztą Ślizgonów, ale z nim szczególnie. Powiedzmy, że w główce odzywa się jej głos taty mówiący, by się lepiej trzymała od niego z daleka i głos mamy, by unikała takich aroganckich i niegrzecznych chłopców, a nie oszukujmy się taka jest większość Ślizgonów ;) Poza tym jest jeszcze jedna rzecz... Nie są to jej własne przeżycia... Jest to związane z jej mamą Hermioną i dlatego Rosie nie może się przemóc by nawiązać z nim przynajmniej koleżeństwo.
    Ps. Chętnie zajrzę na Twojego bloga i skomentuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, szkoda, że Albus nie pojedzie na ten turniej (to moje ulubione dziecię z całego młodego pokolenia xd), ale z tego co wyczytałam w komentarzach wyżej będzie w opowiadaniu występować, tak?
    Podoba mi się to, że Flitwick jest dyrektorem Hogwartu. Pierwszy raz spotkałam się z tym, że jest nim ktoś inny niż McGonagall.
    Matthew Castiel Gray ma świetne drugie imię. xd
    I Josette też ma fajnie imię, a jak już przy Malfoyach jestem to coś czuję, że Twojego Scorpiusa polubię - i bardzo się cieszę, że kumpluje się z Albusem (i że Albus jest w Slytherinie), bo ubzdurałam sobie, że tak MUSI być i jak w jakimś fanficku tak nie jest trochę się zniechęcam.

    Opowiadanie zapowiada się bardzo fajnie, na pewno będę czytała dalej. Jedynie mam wrażenie, że rozdział jest krótki (ale ja lubię tasiemce) i czasami się... gubiłam (?) jak przeskakiwałaś z perspektywy jednego bohatera na perspektywę innego.
    LS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Ten soundtrack potterowski jest bardzo miły do ucha. Żałuję, że usłyszałam go dopiero podczas pisania komentarza (rozdział czytałam na komórce, ale teraz już zawsze będę czytać na komputerze xd)

      Usuń
    2. Też lubię Albusa, dlatego oczywiście będzie występował, z tym, że na początku bardziej jako postać drugoplanowa, ale z czasem zostanie jednym z głównych bohaterów ;)
      J.K. Rowling kiedyś wspomniała, że McGonagall kilka lat później poszła na emeryturę, ale mało kto o tym pamięta xD A Flitwick nawet mi pasuje do roli dyrektora. Jest trochę mały, ale tym fajniej i zabawniej może z nim być w Hogwarcie :)
      Castiel skojarzyło mi się z takiej gry... Słodki flirt chyba... Grałam w nią kilka lat temu, a Cas utkwił mi wyjątkowo w pamięci, bo miał zabawne teksty i ogólnie był spk, taki buntownik z niego był ;)
      Tak, mi też bardzo podoba się Josette i je z kolei wzięłam od takiej babki z serialu o wampirach, który oglądam.
      Mam taką nadzieję, że polubisz Scora ;) Chciałabym zrobić z niego taką postać, którą będzie się lubiło zawsze i wszędzie choćby nie wiem co, ale nie mam pojęcia czy mi to wyjdzie :/
      Też zawsze widziałam Albusa w Slytherinie :3 Może nawet ten Albus z epilogu nie do końca pasuje na Ślizgona, ale kogo to obchodzi ? xD
      Tak, też mi się wydaje, że rozdział jest krótki i nieskładny, ale obiecałam sobie, że z drugim postaram się bardziej. Nie wiem jednak jak to w końcu wyjdzie, bo chora jestem :/
      Dziękuję i pozdrawiam ;*
      Ps. Miałam właśnie taki zamiar z tymi typowo potterowskimi melodiami. Są bardzo charakterystyczne i przyjemnie się ich słucha. Wprowadzają ten znany nam wszystkim klimat ;)

      Usuń
    3. Ważne, że w ogóle Albus będzie występował. Ja naprawdę go uwielbiam i czasami cieszy mnie sama jego obecność (tylko raz w fanficku nie podobał mi się wykreowany Al) - nawet nie wiesz jak się szczerzyłam, kiedy zobaczyłam na początku pierwszego zdania "Albus Potter". XD
      To ja jestem zła i okropna, bo zawsze robię z McGonagall dyrektorkę - nie miałam pojęcia, że Rowling o tym wspominała.
      Bo epilogowemu Albusowi, James głupot nagadał, to dlatego! A później Al w pociągu poznał Scora i sobie pomyślał "o, wygląda mi na rasowego Ślizgona, w dodatku jest z TYCH Malfoyów. No ale jest całkiem fajny - Slytherin pewnie nie jest taki straszny, poproszę tiarę, żeby mnie tam przydzieliła, będę chociaż z dala od tego barana, Jamesa". Ewentualnie siedział sobie już na krześle i ostatnią rzeczą jaką zobaczył zanim Tiara Przydziału opadła mu na oczy było pół rodziny siedzącej przy stole Gryfonów. I naszła go nagle myśl "a może by się tak odciąć od rodzinki? zmęczyłem się nimi, zwłaszcza tym baranem Jamesem". I prosi tiarę "tylko nie Gryffindor, tylko nie Gryffindor", a tiara wykrzyczy "SLYTHERIN!". Jak kiedyś Rowling potwierdzi, że Al został Gryfonem to wszystko w co wierzyłam straci sens. [*]
      To hm, życzę Ci zdrowia. : )
      Co do tej muzyki potterowskiej - kiedyś zawsze przy niej pisałam, ale później jakoś zapomniałam. Ale pisząc dzisiaj w nocy mój fanfick (którego pewnie nigdy nie opublikuję) słuchałam sobie właśnie tych potterowskich melodii - dzięki Tobie. Także dzięki za przypomnienie!
      A tak w ogóle: kiedy mniej więcej mógłby być kolejny rozdział?
      LS

      Usuń